A tak się zaczęło….

„Iść za marzeniem i znowu iść za marzeniem, i tak zawsze aż do końca.”
Conrad

Od lat marzyliśmy z Dobrochną, żeby mieć kiedyś piękny, duży jacht, którym dałoby się żeglować po świecie. Czekaliśmy długo, ale było warto!

Mieszkając jeszcze w komunistycznej Polsce, czyli najlepszej na świecie Krainie Niemożności, myślenie o czymś takim zakrawało prawie na szaleństwo umysłowe.  Dopiero podczas naszej podroży poślubnej zobaczyliśmy „światełko w tunelu”.

Podróż była nietuzinkowa – popłynęliśmy w rejs dookoła świata.  Właścicielem jachtu był znakomity żeglarz i budowniczy stalowych jachtów Bernard Kuczera, który – mimo bardzo ograniczonych funduszy –  zbudował wraz z żoną piękny, duży, solidny jacht. Pokazał nam, że MOŻNA.

Jednak z realizacją naszych żeglarskich planów musieliśmy poczekać, i to długo. Ważniejsza była praca  i rodzina. Marzenia żyły życiem utajonym, ale gdy  tylko nasze dzieci się usamodzielniły, odżyły na nowo….

Morze ciągle przyciągało jak magnes,  w szczególności Karaiby, gdzie raz na jakiś czas żeglowaliśmy z rodziną i przyjaciółmi na czarterowanych jachtach. Parę lat temu, jako wstęp do bycia  „poważnym armatorem” (tak mówiłem żonie), kupiliśmy turystyczny katamaran Leopard 46 i zaczęliśmy bardziej swobodną żeglugę po „krainie rumu i piratów”.

Shanties3s

Dobrochna jednak nigdy nie zaakceptowała katamarana jako naszego docelowego jachtu.

Rozpoczęliśmy wiec poszukiwania „prawdziwej łajby”, stylowej, szybkiej, z odrobiną luksusu i zdolnej do długich, bezpiecznych przelotów.

Początkowo interesowały nas jachty stalowe, podobne do jachtu Bernarda, później produkowane seryjnie jednostki dobrych, znanych  firm. Przez jakiś czas byliśmy zafascynowani koncepcją francuskiego jachtu Amel, następnie zainteresował nas Hallberg Rassy 53.

O Oysterze zawsze dużo  słyszeliśmy, ale wydawało nam się, że jest to jacht tylko dla bogatych i  faktycznie był wtedy poza naszym zasięgiem finansowym. Ale w czerwcu tego roku oglądając na Florydzie kolejnego Hallberga, dowiedzieliśmy się, że niedaleko jest do sprzedania Oyster 56 i  z ciekawości pojechaliśmy go zobaczyć. Pierwsze wrażenie – piękna linia kadłuba i wielkość jachtu (nie spodziewaliśmy się, ze jest aż tak duży). Od razu spodobała nam się też zabudowa wnętrza: podniesiony, obszerny,  pełen światła salon, bardzo funkcjonalna kuchnia i dodatkowa kabina dla skippera. Co więcej, w rozmowie z Danem, brokerem Oystera Dobrochna dowiedziała się o planowanym Oyster World Rally 2017 – 2019!

I się zaczęło…

Pomysł udziału w tej imprezie bardzo nam się spodobał. Po skontaktowaniu się ze sztabem organizacyjnym okazało się, że  wprawdzie termin zgłoszeń  upłynął parę miesiecy temu i nie ma już wolnych miejsc, ale właśnie wycofał się jeden z jachtów, więc jeśli byśmy chcieli …….. Mieliśmy duże szczęście!

Tyle, że nie mieliśmy jeszcze jachtu.

Świat jednak potrafi nagiąć się do marzeń i mocnych pragnień. Znalazł się więc  bank, który zdecydował się pożyczyć pieniądze i w sierpniu 2016 weszliśmy w posiadanie  Oystera 56 „Duchess” i we wrześniu oficjalnie zgłosiliśmy się jako ostatni, do udziału w Oyster World Rally. Co prawda organizatorzy nie byli pewni czy zdążymy w tak krótkim czasie przygotować się do 27-miesięcznej wyprawy, ale gdy dowiedzieli się o naszych żeglarskim doświadczeniu, nie stawiali przeszkód.

Józef Conrad Korzeniowski miał rację…